08 października 2025

Zapiski z drogi... Było sobie drzewko

 


A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak, jak mogę…
Znużone stopy depczą szlak –
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…
A potem dokąd? – rzec nie mogę.”

                                    J.R.R.Tolkien




ym razem postanowiliśmy na kilka dni zamieszkać nad Wisłą. Jechaliśmy długo jakimiś krętymi drogami przez coraz to mniejsze wsie. Kilka razy miałem wrażenie, że wjedziemy komuś na podwórko ale w ostatniej chwili, pojawiała się niewidoczna do ostatniej chwili droga w bok. Chociaż droga to chyba za dużo powiedziane, gdy spotkaliśmy kogoś jadącego z naprzeciwka, trzeba było zwolnić i zjechać częściowo na pobocze. W końcu przejechaliśmy wał przeciwpowodziowy i przed nami rozciągnęły się rozległe nadwiślańskie łąki poprzecinane polnymi drogami. Gdzieś daleko po lewej stał kamper czy przyczepa, więc pojechaliśmy w prawo. Ominęliśmy jakieś nadbrzeżne krzaczory i nagle wylądowaliśmy nad samym brzegiem w miejscu idealnie nadającym się na obozowisko. We wszystkie strony widok na rzekę i drzewo dające cień w upalne dni. 

Brzeg był stromy, prad szybki. Co jakiś czas słychać było głośny plusk, to obrywał się kawałek podmytej przez nurt darni... 

A kiedy popatrzyłem na mapę, uzmysłowiłem sobie że już tu kiedyś byłem. Chyba ponad 30 lat temu robiłem zdjęcia mewom na widocznej na środku rzeki wyspie. Ale okolica wyglądała zupełnie inaczej, nic nie wzbudziło żadnych skojarzeń. Gdybym nie pamiętał nazw nadbrzeżnych miejscowości, w ogóle bym się nie zorientował. Cóż, Wisła jak każda dzika rzeka zmienną jest... 

Nad samym brzegiem rósł spory krzak głogu. Sam jeden wśród traw. Wyglądał bardzo malowniczo więc uczyniłem go bohaterem swoich zdjęć. 

Pierwsze zdjęcia zrobiłem zaraz po przyjeździe, kolejne wieczorem...



Kolejne następnego dnia rano, przy wtórze gęsiego gęgania, bo spore stado krążyło wtedy nad rzeką. Spłoszyła je pędząca środkiem motorówka i szukały spokojniejszego miejsca. Kilka razy siadały, podrywały się, siadały...



I wtedy dostrzegłem, że drzewko rośnie praktycznie w powietrzu! Kawał darni wystawał z podmytego brzegu i trzymał się pewnie tylko na korzeniach. Nie były to może wiszące ogrody Semiramidy, jeden z siedmiu cudów świata wybudowany przez babilońskiego władcę Nabuchodonozora II dla swojej ukochanej małżonki,  ale... i tak widok robił wrażenie. Ciekaw byłem od jak dawna tak sobie wisi?
 


Zastanawiałem się czy nie zejść na dół ale... bałem się. Stroma skarpa wyższa od człowieka, zejść może i by się dało ale jak wspiąć się z powrotem? 



I siedzieliśmy sobie pod wieczór, zastanawiając się czy jutro jechać dalej czy zostać jeszcze trochę, kiedy usłyszeliśmy szum jakby gdzieś obok lunął rzęsisty deszcz a potem głośny plusk. 
Krzyś, który akurat patrzył się we właściwą stronę poderwał się: 

- Drzewko zniknęło!

Skoczyliśmy nad pobliski brzeg. I rzeczywiście, krzak głogu leżał na dole częściowo w falach Wisły.  Zniknął jak wiszące ogrody Babilonu. Zostały tylko zdjęcia.

- Przez chwilę myślałem, że mam jakieś przewidzenia - dodał Krzyś.
  









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz