Choć się zaczęła tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak, jak mogę…
Znużone stopy depczą szlak –
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…
A potem dokąd? – rzec nie mogę.”
J.R.R.Tolkien
T ym razem postanowiliśmy na kilka dni zamieszkać nad Wisłą. Jechaliśmy długo jakimiś krętymi drogami przez coraz to mniejsze wsie. Kilka razy miałem wrażenie, że wjedziemy komuś na podwórko ale w ostatniej chwili, pojawiała się niewidoczna do ostatniej chwili droga w bok. Chociaż droga to chyba za dużo powiedziane, gdy spotkaliśmy kogoś jadącego z naprzeciwka, trzeba było zwolnić i zjechać częściowo na pobocze. W końcu przejechaliśmy wał przeciwpowodziowy i przed nami rozciągnęły się rozległe nadwiślańskie łąki poprzecinane polnymi drogami. Gdzieś daleko po lewej stał kamper czy przyczepa, więc pojechaliśmy w prawo. Ominęliśmy jakieś nadbrzeżne krzaczory i nagle wylądowaliśmy nad samym brzegiem w miejscu idealnie nadającym się na obozowisko. We wszystkie strony widok na rzekę i drzewo dające cień w upalne dni.
Brzeg był stromy, prad szybki. Co jakiś czas słychać było głośny plusk, to obrywał się kawałek podmytej przez nurt darni...
A kiedy popatrzyłem na mapę, uzmysłowiłem sobie że już tu kiedyś byłem. Chyba ponad 30 lat temu robiłem zdjęcia mewom na widocznej na środku rzeki wyspie. Ale okolica wyglądała zupełnie inaczej, nic nie wzbudziło żadnych skojarzeń. Gdybym nie pamiętał nazw nadbrzeżnych miejscowości, w ogóle bym się nie zorientował. Cóż, Wisła jak każda dzika rzeka zmienną jest...
Nad samym brzegiem rósł spory krzak głogu. Sam jeden wśród traw. Wyglądał bardzo malowniczo więc uczyniłem go bohaterem swoich zdjęć.
Pierwsze zdjęcia zrobiłem zaraz po przyjeździe, kolejne wieczorem...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz