24 października 2023

Kamieniołom z Kazikiem w tle...


Dawno, dawno temu na nie tak odległym Roztoczu trafiliśmy na stary kamieniołom. Stary, bo już od lat nieużytkowany i przerobiony na turystyczną atrakcję. Zrobiono tam spory parking, postawiono tablice z rozmaitymi informacjami i ciekawostkami, ba nawet wybudowano wieżę widokową. Można się tam wspiąć i obejrzeć sobie wszystko z góry. Wieżę zresztą bardzo pasującą do okolicy, bo zrobioną z miejscowego kamienia i drewna.

Jak już tu dojechaliśmy, to postanowiliśmy po kamieniołomie pobuszować. Krzyś zabrał swój młotek geologiczny i powiedział, że idzie szukać dinozaurów.



Sporo turystów kręciło się po okolicy. Trafiłem nawet na jakiegoś ślubnego fotografa, niedoświadczonego raczej, bo na miejsce sesji wybrał okolice... najbliższe parkingowi. Po cichu podpowiedziałem mu, że w dalszej części kamieniołomu połamane kamienie są znacznie bardziej widowiskowe. 

Gdy już zaczynaliśmy myśleć o odjeździe, przyjechał wielki autokar. Chyba z jakiegoś sanatorium, bo wyczłapały z niego same starsze osoby. Część weszła na wieżę a część kręciła się po bliższej części kamieniołomu. Do tej dalszej i ładniejszej prawie nikomu nie chciało się iść.



Pomagałem jeszcze Krzysiowi szukać skamieniałości, malutkim kilofkiem stukaliśmy w kolejne kamienie.

I nagle usłyszałem nieodległą rozmowę. Dwie baby z autokaru... z pełną premedytacją piszę baby, bo ze względu na późniejsze wydarzenia, chyba pasuje to określenie.

- KAAAAAAZIK! - krzyczą i idą w stronę granicy kamieniołomu.

- Poczekajcie - to Kazik, ciszej trochę, jakby lekko zduszonym głosem i gdzieś zza krzaka.

- Kaaaaaaaazik! - baby idą dalej.

- No poczekajcie! - słychać konspiracyjny głośny szept Kazika.

- Kaaaaaaaazik! - baba numer jeden krzyczy na pełny głos.

- Poczekaj - coraz bardziej błagalny głos zza krzaków.

- Może robi kupę? - trochę ciszej mówi baba numer dwa.

- Kaaaaaaaazik! Załatwiasz się - pierwsza baba krzyczy pełnym głosem. Słychać ją w połowie kamieniołomu. 

Kazik coś tam mruczy zmieszanym głosem... 



 

- Wszyscy już są, jedziemy - ktoś krzyczy spod autokaru.

- Jeszcze Kazik, poszedł w krzaki - pierwsza baba na cały głos.

Kazik znowu coś mruczy, nie słychać co.

- Nie masz papieru? - znowu drze się pierwsza baba.

- To liściem! - ktoś rozbawiony krzyczy spod autokaru.

- Jakim liściem, a jak na liściu będzie kleszcz? - tym razem krzyczy druga baba.

Przez chwilę miałem ochotę powiedzieć.

- Nosz k... , dajcie się facetowi spokojnie załatwić.

Ale nie powiedziałem...
Może szkoda...

Tak jeszcze dla zobrazowania sytuacji, mimo całej turystycznej infrastruktury, nie było tam żadnej toalety, tojtojki czy nawet sławojki... 

Dinozaurów nie znaleźliśmy, jedynie kawałek jakiegoś amonita.