29 kwietnia 2015

Dawno temu... w Warszawie





Gdzieś niedawno przeczytałem, że populacja żab spadła gwałtownie. Osiem z dziesięciu żab nie przeżyło kilku ostatnich lat. Badacze wiążą to również z plagą komarów. Żaby zjadały komary, kijanki zjadały larwy komarów... Osiemdziesięcioprocentowy spadek liczebności żab, spowodował wielokrotnie wyższy wzrost ilości komarów... a każda samica komara ma wielką potrzebę napicia się świeżej krwi.

Zdjęcia te zrobiłem gdzieś w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Byłem młody i głupi... bo zrobiłem tylko niecały jeden film - nawet nie trzydzieści zdjęć. A powinienem - ile fabryka dała czy raczej do ostatniej klatki ostatniego filmu w torbie. Bo więcej taka okazja mi się nie trafiła.

Informację o wielkim tokowisku żab trawnych dostałem od przyjaciół zajmujących się badaniem płazów. Nie czekając zapakowałem sprzęt i pojechałem na miejsce.

Usłyszałem je z daleka. Niby żaby trawne odzywają się dość cicho. Ich głosy przypominają jakby mruczenie czy gulgotanie. Ale jeśli to gulgotanie przemnożymy przez tysiące to... okaże się, że na dobre sto metrów je słychać. A kiedy staniemy blisko, mamy wrażenie, że dookoła drży powietrze.

Kiedy podszedłem do skraju wielkiego trzcinowiska zobaczyłem... coś niesamowitego. Jeśli zanurzyłbym w tym miejscu wiadro, wyciągnąłbym więcej żab i skrzeku niż wody. Tysiące żab kłębiły się w jakimś obłąkanym tańcu. Nawet gdyby chciały, nie dałyby rady zanurkować. Wszędzie było pełno skrzeku.

Widziałem coś takiego pierwszy i jedyny raz w życiu.

A dziś... dziś boję się tam pojechać. Wolę zachować we wspomnieniach obraz sprzed lat. Teraz, dokładnie w miejscu gdzie robiłem te zdjęcia, przebiega Trasa Siekierkowska. Ja wiem, że drogi też potrzebne... ale mimo wszystko żal...




Żaby trawne to jedne z najwcześniej budzących się płazów. Czasem widywałem je wędrujące nawet po śniegu. Bywa też, że pływają wśród rozmarzającego lodu.
Toki odbywają gromadnie w stojącej, płytkiej wodzie. 
W tym kłębowisku żab było tak wiele, że gdy któraś spłoszyła się moim nieopatrznym ruchem, nie miała dokąd uciec...
 ...odbijała się od swoich towarzyszek i wracała jak niepyszna na wcześniej zajmowane miejsce.
Żaby trawne są bliskimi kuzynami żab moczarowych. W czasie toków samce mają niebieskie... gardziołka. 
Z gęstej masy żab i skrzeku błyskają tu i ówdzie niebieskie "lusterka". Wygląda to wprost niesamowicie!
Niedługo zaroi się tu od kijanek...  A dziś... pozostało tylko wspomnienie. 











03 kwietnia 2015

Wielkanoc





Tak się zastanawiam nad życzeniami

W obecnych okolicznościach przyrody

Jedyne co mi przychodzi do głowy

Poza oczywistościami

 to
...

Pogody ducha!

Amen










02 kwietnia 2015

Szał niebieskich ciał





Jak co roku na przełomie marca i kwietnia pojawiają się niebieskie żaby. Czasem wzbudzają nawet sensację. Pamiętam jak dawno temu na dzikim wschodzie, jakoś tak po awarii w Czarnobylu, zaczęto zgłaszać pojawianie się żab mutantów. Mimo, że od tysięcy lat przybierały niebieską barwę o tej porze roku, nagle przerażeni ludzie zaczęli je zauważać. 

Co to za żabska i skąd ten kolor? Nazywają się żaby moczarowe i przez prawie cały rok są brązowe i nie rzucające się w oczy. Zaś wiosną kiedy pod skórą samców zaczyna gromadzić się limfa, przybierają ten przedziwny kolor. Im jest cieplej i słoneczniej tym jest on bardziej intensywny. Czasem nawet jest niemal fioletowy! 
Niebieskie szaleństwo trwa bardzo krótko. Tydzień... czasem odrobinę dłużej i wszystko wraca do brązowej normy. 
Barwa jest zresztą bardzo nietrwała. By zaczęła zanikać wystarczy... załamanie pogody czy wzięcie żaby w rękę! To już zauważyli dawni badacze. Gdy odławiali niebieskie żaby, by je poważyć i pomierzyć, to po kilkunastu minutach ich kolor blakł. 

Głosy żab moczarowych też są przedziwne. Ciche mruczenie czy gulgotanie nie jest może słyszalne z bardzo daleka ale kiedy zgromadzi się wiele tokujących samców, robi niesamowite wrażenie. Do czego by to porównać? Trochę jakby się powoli gotował wielki gar z powidłami śliwkowymi!

I po co to wszystko? To strojenie się w niebieskie szaty? To mruczenie i gulgotanie? Cóż... nie ma co ukrywać. Wszystko to po prostu dla... jaj.
...
...
...

A właściwie to dla skrzeku... i kijanek.


















01 kwietnia 2015

Się zaćmiło





Zaćmienie słońca... wieści o tym zjawisku media podawały na wiele dni wcześniej. W sumie nic dziwnego. Nie zdarza się ono zbyt często. Poprzednie było w 2011 roku. A takie bardziej spektakularne, gdzie prawie cała tarcza słońca była zasłonięta (bardziej niż w tegorocznym) miało miejsce w 2003 roku! Mogliśmy co prawda obserwować po drodze jeszcze kilka takich zjawisk... ale niewielkich. Zaledwie drobna część słońca została zasłonięta. Mniej więcej tak jak na pierwszym zdjęciu.

Na możliwość obserwacji następnego zaćmienia przyjdzie nam czekać... 6, 7 i 10 lat. Ale też będą one niewielkie.
Większe zaćmienie będziemy mogli obejrzeć wieczorem 18 sierpnia 2026 roku a potem o poranku w Dzień Dziecka 2030 roku!

Bardzo ciekawe zaćmienie będzie można obserwować w Polsce latem 2075 roku. Cień Księżyca znajdzie się dokładnie na środku słońca z którego zostanie tylko niewielka obrączka!  Ale to już zupełnie inna historia. Młody... już jako starszy pan, pewnie się załapie...

Dziś wraz ze swoim Misiem Detektywem widzieli to tak:

Miś Detektyw na tropie niecodziennych zjawisk







Się zaczyna... kawałek słońca już znika. Gołym okiem tego nie widać. Trzeba użyć gęstego czarnego filtra. 

Słońce znika coraz bardziej. Mimo bezchmurnej pogody zrobiło się całkiem chłodno...

więc podniosłem leżącą do tej pory na ziemi kurtkę i szczelnie zapiąłem 

To oczywiście zdjęcie złożone z dwóch. Żaden aparat nie zarejestruje jednocześnie krajobrazu i słońca. Ba, nawet znacznie doskonalsze pod tym względem nasze oczy tego już nie potrafią.

I powoli koniec... słońce powraca i znowu robi się cieplej.