Oto historia korupcji niemal doskonałej.
Gdzieś w grudniu pojawiła się pierwsza. Przy małym karmniku wystawionym tuż przy domu. Wywołała niezłą sensację. Wszyscy rzucili się do okna, czego oczywiście sikora nie zniosła. Poleciała... Co wtedy sobie powiedzieliśmy na wzajem, nie nadaje się do publikacji. Na szczęście siła bodźców pokarmowych była wielka. Po paru godzinach wróciła. Mogliśmy się wtedy jej przyjrzeć. I określić czym to to małe szare jest. Sikora uboga czy czarnogłowa. Różnice są minimalne. Negocjacje trwały długo i były bardzo burzliwe. W końcu się udało dojść do konsensusu... czarnogłowa!
Przez blisko miesiąc ptak czasem się pojawiał. Ot przyleciał raz czy dwa razy dziennie, złapał coś z karmnika czy napchał dziób słoniną. Bywał jednak tylko w tym jednym miejscu, tuż przy domu. Któregoś dnia pojawiły się dwie sikorki. Znowu była sensacja. Dwie czarnogłówki pod oknem. Ale cały czas trzymały się wyłącznie blisko domu.
Zacząłem fotografowanie z ukrycia. Przylatywały bogatki, trznadle, bogatki, trznadle, modra... trznadle, kowalik... dzięcioł, trznadle, trznadle... czarnogłowa!!! Jest!!! Przy trzeciej czy czwartej zasiadce. Po kilkunastu godzinach spędzonych w ukryciu. Następnego dnia pojawiła się znowu. Parę razy ładnie zapozowała najadła się i odleciała. Najlepsze zaczęło się za kolejnych kilka dni. Chyba z dziesięć czarnogłówek uwijało się dookoła karmnika!!! Normalnie chyba się zmówiły na fejsie czy jak. Wkrótce pełno ich było zarówno dookoła domu, karmników... wszędzie.
I tak już zostało. Bywało, że w ciągu kilkugodzinnej zasiadki widziałem niemal same czarnogłówki... i trznadle. Prawie zawsze zjawiały się całymi stadami. Pół godziny nic a potem wpadały niczym tatarska orda i brały co ich.
Przyszła wiosna. Większość gdzieś odleciała ale dwie zostały. Uznały, że jeśli jest żarcie to jet fajnie. Zagnieździły się w budce zawieszonej na starej obórce. W cieniu lipy posadzonej przeze mnie kilkanaście lat temu. Ile razy wychodzę na podwórko, pyskują mi coś w swoim języku oburzone, ze zakłócam im spokój. A ja patrzę na ptaki, które dały się mi skorumpować do ostatniego piórka.