24 kwietnia 2016

Wykopaliska




Krzyś postanowił wykopać sobie dół... w jakiś jemu tylko znanych ale niezbędnych do życia celach. Uzgodnił z Radą Starszych miejsce, by dół nie stał się dla domowników wilczym dołem. Wziął łopatę,
i zabrał się do pracy.

Wiosną ziemia nie jest twarda więc szybko poszło. Po pół godzinie Krzyś wbiega do domu i woła bym natychmiast przyszedł.

Idę więc.. Dziura w ziemi jest zaskakująco duża.

Krzyś pokazuje mi coś małego i ruszającego się.

- Myślałem, że to dżdżownica - mówi - ale potem zobaczyłem ruszające się łapki...

Jakimś cudem ominęła ją łopata.

- Chyba musiała być ułożona pionowo, bo odcinałem cienkie plasterki ziemi, tak się łatwiej kopie - opowiada dalej.

Delikatnie wydobywam tajemniczego zwierza. Jaszczurka? Nie! Traszka! Ale tu? pół metra pod powierzchnią ziemi? I pod gęstą trawą? Jak mogła się zakopać swoimi maleńkimi łapkami na taką głębokość. Chyba musiała wykorzystać czyjąś norkę czy korytarz: kreta, myszy, jakiegoś owada?
Traszki są płazami, nie mają nawet śladu pazurków na palcach.

Poszperałem trochę w literaturze i okazało się, że rzeczywiście. Obserwowano nawet traszki mieszkające w korytarzach łąkowych świerszczy czy zimujące w piwnicach lub spróchniałych pniach dużych drzew.

Postanowiłem wykorzystać okazję. Pobiegłem do domu po aparat i uwieczniłem traszkę na skraju wykopanego dołu.





Zastanawiałem się czy zakopać ją z powrotem ale bałem się, że może nie dać rady wydostać się spod świeżej ziemi. Była naprawdę maleńka. Podejrzewam, że wykluła się w zeszłym roku i to gdzieś niedaleko. Widywałem tu w stawikach i na rozlewiskach larwy traszek. Wyglądają trochę podobnie jak kijanki, tylko są smuklejsze. 


Ponieważ to już była w zasadzie pora na wiosenną pobudkę została delikatnie spryskana wodą i przeniesiona na brzeg pobliskiego bajorka. Tego samego, w którym latem zeszłego roku fotografowałem żaby z ogonami 

Traszka postała chwilę na brzegu, wygrzewając się w słońcu, które właśnie wyjrzało zza chmur.

Rozejrzała się uważnie dookoła. Oceniła, że chyba może być.

Gdyż spokojnie powędrowała...

 ...w stronę wody. Może w tym roku doczekam się małych traszek w stawiku na łące. 






5 komentarzy:

  1. Dół, to jednak istotna sprawa! Nasi dokopali się raczej mało ożywionych elemantów - zardzewiałych części od nieokreślonej jeszcze maszyny rolniczej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi... też co jakiś czas znajdujemy pozostałości po prehistorycznych mieszkańcach. A to zakopany jakiś stary but, a to butelka lub zardzewiałe gwoździe...

      Usuń
  2. Taki to ma szczęście :) modelki same mu pod obiektyw wchodzą :). Gratuluję - świetne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki... Nie takie same :) Mody musiał tylko przerzucić z ćwierć metra sześciennego ziemi. Dziś kopał dalej ale nic nie znalazł...

    OdpowiedzUsuń
  4. Baardzo misiowe zwierzątko :)

    OdpowiedzUsuń