09 sierpnia 2011

Historia jednego zaskrońca...


Jakieś luźne skojarzenie przy obrabianiu zdjęć przypominało mi niedawną historię. Kilka lat temu, kiedy zrobiłem to zdjęcie powędrowałem z nim do kilu organizacji... firm... zajmujących się, co tu dużo mówić, ochroną przyrody. Nie będę pisał jakich, no bo i po co? Namawiałem ich wykorzystanie zdjęcia do jednoplanszowego kalendarza. Mniej więcej z tekstem: "zabierz widły - jestem pod ochroną" I co? okazało się to nie do zrealizowania! Tłumaczenia były przeróżne ale sprowadzały się do tego że węże są ohydne, wstrętne i taki kalendarz nie będzie się nikomu podobał. Miałem na końcu języka stwierdzenie, że może w takim razie przyniosę zdjęcie pluszowego misia  ale jakoś udało się mi powstrzymać...






4 komentarze:

  1. Zaskrońce są śliczne, zdjęcie jest piękne, a te małe, czarne, ruchliwe języczki zawsze mnie hipnotyzują. Jak to możliwe że są wstanie tak szybko nimi ruszać? I wyglądają jak aksamit, ciekawe jakie są w dotyku i zawsze mam ochotę dotknąć, ale trochę boję i stoję i patrzę aż nie znikną...

    Ale tekst nie pasuje. Zupełnie nie pasuje.
    Gdzie z widłami na takiego małego gadzika?
    Bardziej pasowałoby "zabierz łapy" zwłaszcza, że chłopcy maja tendencję do łapania i zamęczania takich zwierzątek (a chłopcy liczą się do jakiegoś 25 roku życia) i kupują sobie węże i jakoś się ich nie boją
    a jak nie to wszyscy od razu myślą, że to żmija i wtedy się boją

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Wiedźmo Florentyno... może i miastowe łapią ale po wsiach chłop żywemu nie przepuści. W robocie są widły, łopata albo kij. Najodważniejsi próbują rozdeptać ale to tylko najodważniejsi - ugryźć może jadowita gadzina wszak!
    Parę lat temu rozmawiałem z babcią pracującą na polu. Przysiedliśmy na skraju drogi. Jakoś tak zeszło na węże bo akurat jednego chwilę wcześniej fotografowałem. I babcia mówi: "tera panie to ich mało... kiedyś to tak, jak my mieli sianokosy to mąż i ze trzydzieści potrafił ubić... tera panie to nie ma, czasem tylko jakiś się trafi"

    OdpowiedzUsuń
  3. no może ta moja wieś faktycznie zbyt miastowa jest ...
    ale z drugiej strony to taki kalendarz nie dotarłby na Twój rodzaj wsi o ile byś im go nie wciskał własnoręcznie
    szkoda wężyków

    OdpowiedzUsuń
  4. Zadbałbym o dystrybucję. W każdej chałupie by wisiał :)

    OdpowiedzUsuń