19 sierpnia 2011

Nadwiślańskie łachy - a na nich mewy pospolite...





Kiedy przyjechałam po raz pierwszy nad Wisłę zbierać materiały do pracy dyplomowej, niemal na każdej wyspie potrafiło gnieździć się kilkaset par tych ptaków. W całej Polsce było ich niemal 8000 par, większość gnieździła się właśnie Wisłą. Przeciągłe głosy mew pospolitych niosły się kilometrami. Najpierw się słyszało, że dochodzi się do rzeki a dopiero potem widać było wodę. 
Obecnie aż smutno patrzeć. Ich liczebność spadła drastycznie. Wyspy stoją puste. Zaledwie kilkanaście par tu, kilkanaście tam...









Brak piór dookoła oka to efekt grzybicy, bardzo pospolitej u tych ptaków.

Gdy nie ma rodziców pisklęta udają, że ich nie ma ...




18 sierpnia 2011

Bieszczady - A na Rozsypańcu chmury...

"Zostanie tyle gór ile udźwignąłem na plecach     
 Zostanie tyle drzew ile narysowało pióro... " 



Halicz i Rozsypaniec to już trochę dalsze partie Bieszczadów. Większość wycieczek dochodzi do Tarnicy  i wraca. Ewentualnie przechodzi Szerokim Wierchem do Ustrzyk . Ktoś, kto chce zobaczyć tą część gór musi się liczyć z ponad dwudziestokilometrowym marszem. 
Leżący po drodze Halicz przywitał mnie mgłą. Gęstą tak , że człowiek szedł w białej nicości. I myślałem, że tego dnia już koniec fotografowania.  Jednak Matka Natura postanowiła być łaskawa. Na Rozsypańcu mgły trochę się rozeszły, tu i tam błysnęło światło. 




    

Na szczycie Rozsypańca rozsypane są fotogeniczne skały.









Jagodowiska... misiów na szczęście nie było... 


Widok na Tarnicę - najwyższy szczyt tych gór...








15 sierpnia 2011

No to gazu...

Koniec ograniczenia, można się rozpędzać. Tak dla wyjaśnienia, to jest dojazd do nieczynnej przeprawy. To coś po prawej  to tylko malutki parking. Jechać należy prosto...
Swoją drogą, spotkała mnie tam fajna i bardzo swojska przygoda. Wpatrzyłem na mapie (nowej, wydanej chyba w 2000 roku) , że jest tam prom i bardzo pasowało mi przeprawić się na drugą stronę, skracało mi to spora drogę. Dojeżdżam na miejsce, rozglądam się się za promem a tu wszędzie pusto... W końcu pytam jakiegoś kontemplującego spławik wędkarza. A on robi wielkie oczy;." Jaki prom? Co najmniej trzydzieci lat go tu nie ma"
Pogratulować wydawcom mapy :) 
Ale dzięki temu mam zdjęcie.








14 sierpnia 2011

Na końcu świata...



Zrobiłem to zdjęcie kilka lat temu na Podlasiu.  Zobaczyłem  ten widok na jednej z bocznych dróg... Zaparkowałem gdzieś na poboczu i kombinowałem jak najlepiej podejść do tematu gdy obok przeszedł człowiek z rowerem.
Później zdjęcie pojawiło się na jednej zbiorowej wystawie. Kiedy na wernisażu krążyłem po sali, dostrzegłem  że do zdjęcia podeszło kilka osób. Przysunąłem się i bezczelnie zacząłem podsłuchiwać. Każdy autor jest w końcu ciekaw, co mówią o jego zdjęciach. I wtedy nagle słyszę: "nie, to musi być jakiś fotomontaż, niemożliwe by tak było w rzeczywistości".



12 sierpnia 2011

Bieszczady - Buczyny pod Tarnicą....


 Wspinaczkę na Tarnicę przerwała gwałtowna burza i gradobicie. Grad wielkości fasolek walił po uszach   prawie jakby Matka Natura chciała wszystkich ukamienować. Szlakiem zaczęły płynąć strugi wody. Normalnie strumienie wody po kostki!  Jakiekolwiek chowanie się przed deszczem straciło sens, bo po kilku chwilach mokry byłem do... no do końca!
Jak już się rozpadało, to tradycyjnie nie skończyło do wieczora. Krótką chwilę mniejszego deszczu wykorzystałem na sfotografowanie starych buków, które mokre nabrały nowego życia i kolorów.
Potem pozostało tylko ostrożne zejście do Wołosatego.  Chwila nieuwagi na mokrej glinie mogło zaowocować  turlaniem, jeśli nie radosnym zjazdem błotnistą i kamienistą zjeżdżalnią.
Ale przynajmniej człowiek wiedział, że żyje :)
















Helikopterki

Pod wieczór zajechałam nad niewielkie nadwiślańskie starorzecze. Bajorko o parudziesięciu metrach średnicy i krystalicznej wodzie. służyło mi za prywatny basen. Rzadko kto tam zaglądał  A nie ma to jak odświeżenie się w chłodnej po wielogodzinnej pracy w terenie.  
I wtedy przyleciała  taka jedna... i z uporem zaczęła mi patrzeć prosto w oczy ... zaciekawiła ją moja gęba?  Akurat miałem zapięty na aparacie odpowiedni obiektyw. Zanim całkiem zaszło słońce, zdążyłem zrobić kilka zdjęć.
Próbowałem  zbliżyć się do latających ważek  w czasie następnych wizyt, ale, żadna nie chciała ze mną współpracować. Trzymały się z daleka i zatrzymywały się w miejscu na ułamki sekund! 









10 sierpnia 2011

Nadwiślańskie łachy - a na nich sieweczki...


... obrożne. Drugi gnieżdżący się nad Wisłą gatunek - sieweczki rzeczne też były gdzieś w pobliżu. Widziałem je z daleka ze swojego ukrycia. Słyszałem jak sobie rozmawiają po swojemu. Ale zanim zdążyłem się do nich "przymierzyć", rozpadały się deszcze, potem przyszła woda (tak właśnie nazywają powódź w okolicach) i wszytko wyrównała... Podejrzewam, że sieweczki jak i ich sąsiadki rybitwy białoczelne nie doczekały się w tym roku potomstwa. Przynajmniej na odwiedzanej przeze mnie wysepce...


Na czystym piasku, przy małym patyku...
... leżały cztery maleńkie nakrapiane jaja.
Prawie niewidoczne, jeśli nie wiedziało się gdzie są !

Tylko cztery... ale i tak trzeba było się nieźle  namęczyć ...
... by wszystkie przykryć
Zwłaszcza, że potem nie ma zmiłuj. A biednemu piasek zawsze sypie w oczy!


Koniki polskie - Mała pankówka...








09 sierpnia 2011

Historia jednego zaskrońca...


Jakieś luźne skojarzenie przy obrabianiu zdjęć przypominało mi niedawną historię. Kilka lat temu, kiedy zrobiłem to zdjęcie powędrowałem z nim do kilu organizacji... firm... zajmujących się, co tu dużo mówić, ochroną przyrody. Nie będę pisał jakich, no bo i po co? Namawiałem ich wykorzystanie zdjęcia do jednoplanszowego kalendarza. Mniej więcej z tekstem: "zabierz widły - jestem pod ochroną" I co? okazało się to nie do zrealizowania! Tłumaczenia były przeróżne ale sprowadzały się do tego że węże są ohydne, wstrętne i taki kalendarz nie będzie się nikomu podobał. Miałem na końcu języka stwierdzenie, że może w takim razie przyniosę zdjęcie pluszowego misia  ale jakoś udało się mi powstrzymać...