28 czerwca 2013

Historia jednego zdjęcia...



Kilka lat temu byłem latem na wyspie Wolin. Fotografowałem co się dało, objadałem się pysznymi naleśnikami w Międzywodziu i byczyłem się na zmianę. Jednego dnia zadzwonił ktoś z Ważnego Wydawnictwa z pytaniem o zdjęcia.  Skąd - pytam? Wolin między innymi... Na kiedy? Wrzesień? To dobrze. Bo właśnie jestem na Wolinie. Zdążę zrobić, obrobić i wysłać prewki. Wysyłacie listę mejlem? OK, do widzenia. 
Jednym z miejsc z listy była Wsteczna Delta Świny. Ba... nie tylko delta ale nawet dokładnie było określone miejsce: widok ze wzgórza Zielonka! To z jednej strony ułatwia sprawę. Wiadomo gdzie dokładnie pojechać. Ale z drugiej utrudnia. Redaktor ustalający listę najczęściej nigdy nie był w tym miejscu. Nie widział jak okolica wygląda. Nieraz mi się zdarzało, że znacznie lepszy efekt dałoby zrobienie zdjęcia z zupełnie innego miejsca. I czasem nawet udawało się mi redaktora przekonać...
Wszedłem więc na wzgórze Zielonka. Widok, zaiste był przedni. Ale trudny do sfotografowania. To co najważniejsze z samej delty ukryte było za drzewami. A wybór miejsc do ustawienia statywu niewielki. Najlepiej byłoby po prawdzie podfrunąć parędziesiąt metrów do góry. 
W końcu wykorzystałem ciekawy układ chmur, zrobiłem trochę zdjęć pojedynczych oraz panoramę. 
Niestety Wydawcy zdjęcia się nie spodobały. Zostałem więc z panoramą w szufladzie. Ale co się napatrzyłem to moje. 












4 komentarze:

  1. Nie martw się. Ludzie przyzwyczaili się do zdjęć takich jak pana Yanna i potem dziwią się, że fotografowane miejsce jest "takie zwyczajne".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... swoją drogą znam paru polskich fotografów, którzy by zrobili zdjęcia "jak pana Yanna" tylko nie było ich stać na helikopter...

      Usuń
  2. Panoramowanie to trudna robota - nie_doceniana. Nie to, co makro.
    Ech ...czasy, ech ludzie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Panorama bardzo mnie się podoba, ale chmury są cudne:))) I czego jeszcze można chcieć?

    OdpowiedzUsuń