01 lipca 2012

Bieszczady - Pogoda na Tarnicy...




Dziś trochę wspomnień. Zdjęcia z zeszłorocznego lata w Bieszczadach. Może i w tym roku mnie tam jacyś diabli zaniosą...

Pogoda w górach bywa nieprzewidywalna. Można wyjść na szlak przy pięknej pogodzie i trafić na... nie wiadomo co... Dlatego też dobrze być przygotowanym na różne okoliczności przyrody.

Taka przygoda zdarzyła się mi latem zeszłego roku. Po kilku dniach deszczu błysnęło rano słońce. Wyruszyliśmy więc z rana na Tarnicę by ominąć największe tłumy turystów. Zdążyliśmy dojść do granicy lasu gdy zaczęło grzmieć i wiać. Wyszliśmy na połoniny, rozejrzeliśmy się dookoła i... zawróciliśmy. Kiedy weszliśmy znowu do lasu zaczęło lać! Potem sypnęło takim gradem, że musiałem złapać się za uszy. Ból był nie do wytrzymania. Widok był przecudny. Każdy kto nie miał czapki chroniącej uszy zasłaniał je rękami!

Po paru chwilach nie było nawet sensu próbować się gdzieś schować. Przemokliśmy do... no do końca. Szlakiem płynął strumień sięgający powyżej kostek. A powrót po rozmiękłym, śliskim zboczy trwał i trwał... W pewnym momencie przyłapałem się na myśli, żeby stanąć i poczekać aż wszystko wyschnie...

Deszcz znowu padał przez kilka dni. Gdy słońce było łaskawe pojawić się znowu zza chmur, podjęliśmy kolejną próbę wejścia. Tym razem pogoda bardziej sprzyjała.








Ale gdy weszliśmy na szczyt, znad Ukrainy przyszły czarne chmury...






... które w ciągu kilku minut zasnuły całe niebo. I wyglądało, że znowu trzeba będzie wracać. Tym bardziej, że sypnęło drobnym, uciążliwym deszczem.






Po kwadransie chmury powędrowały dalej a nad górami rozbłysło słońce. Ruszyliśmy w drogę i idąc przez Halicz oraz Rozsypaniec wróciliśmy do Wołosatego. Zdjęcia z Rozsypańca można obejrzeć tutaj.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz