G dzieś w drodze nad Nidę... Co to znaczy być w drodze najlepiej chyba wiedzą Sted i pułkownik Lawrence.
Zatrzymaliśmy się na chwilę w Nowym Korczynie tuż przy ujściu Nidy do Wisły. Sfotografowaliśmy ruiny synagogi. Ten niepozorny budynek powstał w 1659 roku na mocy przywileju Jana Kazimierza, tego który ruszył na ratunek obleganemu przez Kozaków Zbarażowi i tego, którego potem ratował przed Szwedami Jędruś Kmicic.
Do budowy synagogi wykorzystano materiały z rozbiórki zamku królewskiego, zamku w którym lubił bywać Władysław Jagiełło... Dziś z zamku została... ulica Zamkowa i wieś Podzamcze. Być może też jakieś pozostałości fundamentów pod ziemią.
Do budowy synagogi wykorzystano materiały z rozbiórki zamku królewskiego, zamku w którym lubił bywać Władysław Jagiełło... Dziś z zamku została... ulica Zamkowa i wieś Podzamcze. Być może też jakieś pozostałości fundamentów pod ziemią.
W Nowym Korczynie spędzał dzieciństwo Jaś Długosz, późniejszy historyk, kronikarz i wychowawca synów Kazimierza Jagiellończyka. Ojciec Jasia był tu starostą.
Ruszyliśmy dalej i w końcu dojechaliśmy nad samą rzekę. Okolica nam się spodobała więc postanowiliśmy tu zamieszkać, na dzień, może dwa, może trzy... jak to w drodze. Zakola Nidy są bardzo urokliwe i do tego położone daleko od szosy i innej cywilizacji. Zresztą całe Ponidzie jest piękne. Byliśmy tu nie raz.
Ledwie się jakoś zagospodarowaliśmy, przygalopowały górą tabuny chmur i zaczęła się równa zlewa. Zwialiśmy do samochodu, choć chętka brała, by złapać jakiś szampon czy inne mydełko i skorzystać z boskiego prysznica. Deszcz zabębnił potężnie o dach. Kilka razy wyskoczyłem z aparatem, wracając po chwili z mokrą głową.
A potem chmury przeszły, poszły sobie dalej i rozkwitła przed nami tęcza. Przez chwilę była podwójna i mam wrażenie, że na moment pojawił się bardzo słabo widoczny trzeci łuk! A do tego gdzieś za rzeką zaczął się poszczekiwać koziołek a nad wodą śmigały sobie szafirowe zimorodki.
Wieczorem za rzeką odzywały się puszczyki, zza zakola dalej szczekały koziołki. W nocy chrumkały i pomrukiwały bobry. Nie dawały Tosi spać... Czasem słychać było głośny plusk. To odpadały kawałki podmytego brzegu na zakolu. Kilka brzegówek straciło w ten sposób lęgi.
Po wieczornej ulewie świt zrobił się zjawiskowy. Nad łąkami i wodą snuły się mgły. Czasem było widać tylko czubki drzew. Poderwali się wszyscy, Krzyś wyciągnął drona i zaczął filmować te mgły z góry.
Lodowata rosa chłodziła bose stopy ale... nie dało się tak chodzić, bo ktoś porozsiewał dookoła setki ostów. Trzeba było przeprosić się z butami.
Po godzinie czy dwóch słońce rozproszyło poranne mgły, można było wrócić do naszego domu na kołach, odespać wstawanie o czwartej nad ranem. To nawet nie była Stachurowa "godzina słynna piąta pięć"... Zastanawiam się jak to jest, że w terenie budzę się sam z siebie tuż przed świtem a kiedy śpię w czterech ścianach, często trudno jest mi wstać.
A potem po odespaniu i śniadaniu, praca w cieniu drzewa z laptopem na stoliczku... Inni też zajęli się swoją robotą.
Krzyś tłumaczy komuś przez Internet zawiłości matematyki. Ciekawe, nawet latem, w wakacje, niektórzy chcą się uczyć.
W przerwach trochę lenistwa i kąpiel w rzece. Musieliśmy przejść ze 200 metrów w górę rzeki, spłynąć, wyjść na brzeg i tak kilka razy... bo nurt był tak szybki, że dało się tylko płynąć z prądem. Nawet Krzyś, świetny pływak nie dawał rady przepłynąć pod prąd więcej niż kilka metrów i to z dużym wysiłkiem.
Wieczorem kolejny spektakl przyrody. Matka Natura dała pokaz choć jeszcze chwilę wcześniej nic go nie zapowiadało. Naszły kosmiczne wręcz chmury, przez chwilę niebo zrobiło się czerwone.
W nocy znowu słychać koziołki, puszczyki i... świerszcze, które tak szaleją dookoła, że aż powietrze zdaje się drżeć... wczoraj po deszczu siedziały cicho.
A jutro... albo tu zostaniemy, albo ruszymy dalej, zamieszkać w innym, nowym miejscu, jeszcze nie wiadomo gdzie.
Przepiękne zdjęcia <3 A młody Krzyś jak wyrósł! Pamiętam, jak sama dzieckiem będąc czytałam bloga o Misiu Detektywie, i wtedy też był jeszcze mały. A tu proszę, dorodny młodzian z zarostem... Czuję się staro xD
OdpowiedzUsuńCo tam u Misia Detektywa?
Dzięki :) Miś Detektyw odpoczywa, siedzi sobie na półce i przygląda się temu światu...
OdpowiedzUsuń