Kto wie, może ścieżki, którymi każdy z was powinien wędrować, już ścielą się wam u stóp, chociaż ich jeszcze nie widzicie.
JRR Tolkien "Władca Pierścieni"
S pod kamieniołomu i skamieniałych drzew ruszyliśmy w stronę... Gorlic. Dostałem namiary na miejsce, gdzie ropa naftowa samoczynnie wypływa sobie na powierzchnię. Jest takich miejsc trochę w Polsce. Jedno sfotografowałem kilka lat temu, o kolejnym wiem i pewnie też się tam kiedyś wybiorę.
Zresztą, co tu dużo mówić, byliśmy prekursorami przemysłu naftowego na świecie. To u nas, właśnie w tych okolicach, Ignacy Łukasiewicz założył w 1854 roku pierwszą kopalnię ropy naftowej. A było to pięć lat przed pierwszym odwiertem w Pensylwanii, uważanym powszechnie za początek przemysłu naftowego. Może kiedyś napiszę o tym miejscu więcej, bo mam przecież zdjęcia ze skansenu w Bóbrce.
A pierwszy szyb naftowy u nas powstał w roku 1952 właśnie w pobliżu Siar, czyli miejsca do którego zmierzaliśmy, choć samą ropę wydobywano tu z płytkich źródeł, metodą "dziura w ziemi i wiadro" już w XVII wieku.
Po drodze stajemy przy małej knajpce. Tosia i Krzyś są straszliwymi kawoszami. Jakieś w ogóle czary odprawiają przy własnoręcznym jej przygotowywaniu. I poszli w jakość a nie w ilość, jedna filiżanka od czasu do czasu zamiast 5 rozpuszczalnych dziennie...
Więc dziś właśnie naszła ich ochota na jakąś wyczesaną kawę, kawę której nazwy nie jestem w stanie ani wymówić ani zapamiętać. Wypatrzyli coś po drodze, coś co robiło nadzieję i wpatrywali się we mnie niczym dwa bobry w młodą wierzbę. A że wiadomo powszechnie, iż Stare Konie mają do Źrebaków słabość, to nie było innego wyjścia jak uwzględnić tę wizytę w planach.
Mimo, że miałem ustawionego Gnaja (Wiecie co to jest Gnaj? To takie urządzenie... GPS - Gnaj Przed Siebie), kawiarenka z daleka wyglądała tak niepozornie, że ją przegapiliśmy. Trzeba było zawracać. Maleńki parking ukryty był za drzewami. Od strony drogi niemal nie było widać, co mieści się w głębi. A w środku...! Pełno łakoci rozmaitych. Duży plac z kameralnymi miejscami gdzie można w ciszy i spokoju oddać się grzeszeniu łakomstwem, dające cień drzewa, woliery z ptakami i królikami...
Niestety ropy było mało, jakbym się bardzo postarał, może uzbierałbym słoiczek. Większość to... woda przykryta cienką warstwą ropy. Zresztą wszystkie okoliczne złoża ropy naftowej mają jedynie znaczenie historyczne. Obecnie w materiałach geologicznych widnieje status "wyczerpane". Trzeba by się cofnąć o ponad 100 lat, kiedy było to jedno z ważniejszych miejsc wydobycia ropy naftowej w Polsce. Po okolicznych lasach i łąkach pełno było wtedy kopanek czyli takich studni z ropą czy szybów w miejscach gdzie ropa była głębiej. A głębiej w tym miejscu znaczyło zaledwie 20 - 30 metrów!
Potem pojechaliśmy szukać drugiego miejsca, jakiś kilometr dalej. I tu nas spotkało rozczarowanie. Kręciliśmy się po lesie ponad 3 godziny i znaleźliśmy jedynie pozostałości okopów z I wojny światowej. W miejscu gdzie pod Golicami była wielka bitwa, nazywana czasem Małym Verdun. Według szacunków zginęło tam lub zostało rannych po obu stronach (rosyjskiej i austrowęgierskiej) ponad 150 tysięcy żołnierzy.