11 grudnia 2011
Historia dzisiejszego poranka...
Wstałem... było jeszcze ciemno.
Wyszedłem przed dom.
Na niebie były gwiazdy, świecił księżyc.
System, który od tej pory pracował w trybie awaryjnym uruchomił się w pełnej wersji.
Wróciłem do domu, naszykowałem sprzęt i wypiłem gorącą herbatę.
Dobudziłem się całkiem skrobiąc szyby samochodu...
W tym czasie zachmurzyło się prawie całe niebo ale jak już się rozbudziłem, postanowiłem jednak podjechać nad Wisłę.
Postałem sobie nad brzegiem, nawet nie wysiadając z samochodu. Chyba z godzinę albo więcej...
Zawróciłem do domu.
W lusterku zobaczyłem, że jednak słońce pojawiło się tuż nad horyzontem. Wyskoczyłem jak oparzony, dobiegłem do samotnej wierzby na środku łąki. Zdążyłem zrobić trzy klatki, zmieniając nieco ujęcia.
Chmury pokonały słońce.
Wróciłem do domu.
Usiadłem w fotelu.
System przełączył się w stan spoczynku...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńTo Ty biedaku na bezsenność cierpisz, że w nocy skrobiesz szyby w aucie? W razie czego zapraszamy do opieki nad naszymi Krokodylami - chęć snu wróci Ci momentalnie. :)
OdpowiedzUsuńGenialne działanie i czułość systemu na bodźce zewnętrzne ;-) :-)))))
OdpowiedzUsuńU mnie delikatne słońce przebija się nieśmiało tylko w sobotnie poranki. Jeżeli u Ciebie jest takie piękne w niedziele, to może w końcu częściej będzie rozjaśniać mroczne dni powszednie.
OdpowiedzUsuńPawle .. dziękuję z Krokodyle :) Mam swojego Hipopotama...
OdpowiedzUsuńGrzy-basiku... tylko co zrobić jak się system zawiesi :)