Dawno, dawno temu skontaktował się ze mną redaktor z jednego Wielkiego Wydawnictwa.
- Czy masz zdjęcia pijącego ptaka?
- Eeeee... nie mam...
A potem zacząłem się zastanawiać. Trzeba by takie zdjęcie zrobić. Pijące ptaki widziałem wielokrotnie. Tylko jak to utrwalić na zdjęciu? Ptaki piją w sposób specyficzny. Nie potrafią przełykać tak jak my. Z racji, że nie są ssakami, nie mają mięśni odpowiedzialnych za ssanie... Muszą nabrać porcję wody do dzioba a potem podnieść głowę do góry i poczekać aż woda spłynie sobie przełykiem do brzuszka. I tak po kropelce... Żeby wypić parę łyków wody taki łabędź, bocian czy wróbel musi się trochę postarać. I parę razy pokiwać głową.
Zresztą nawet nie udałoby się pokazać tego na jednym zdjęciu.
I dopiero niedawno, gdy siedziałem sobie nad starorzeczem przy zaprzyjaźnionych łabędziach, udało się mi zrobić całą serię zdjęć.
Więc panie redaktorze, nie wiem czy pan pamięta jak dwadzieścia lat temu się pan pytał o takie zdjęcia?
To teraz już je mam...
A swoją drogą, zawsze się uśmiecham radośnie jak widzę Kaczora Donalda pijącego coś przez słomkę. Podobnie jak Jamesa B. strzelającego osiemdziesiąt razy z sześciostrzałowego pistoletu bez przeładowania.