Południe idzie upalne przez wrzosowiska
Wyschłego ziela oddechy płyną upojne,
Czasami szklarka przelotna pod słońce błyska
albo motyle na kwiatach i pszczoły rojne:
Z gęstwiny kwietnej dziewanna dumnie wytryska
Powietrze żarem drgającym skroś się przesyca,
Jakby nim chwiała koników harmonia szklanna...
Z sosnowych pni gorejących kapie żywica,
A wśród spiekoty słonecznej złota dziewanna
Stop przygięta, miłosna - jak południca
Dziewanna - Bronisława Ostrowska
Dziewanna - roślina, która bez dwóch zdań, zwraca na siebie uwagę. Rośnie najczęściej na ubogich, piaszczystych ziemiach i wyrasta tam ponad przeciętność. Gdy inne kwiaty w tych miejscach osiągają kilkanaście bądź niewiele więcej centymetrów, ona potrafi wystrzelić nawet na wysokość człowieka. Nic więc dziwnego, że czasem nazywano ją u nas królewską świecą a Anglicy mówili na nią golden torch czyli złota pochodnia.
Zresztą, co by tu dużo mówić, niegdyś dziewanny wykorzystywano jako pochodnie. Wysuszone, martwe pędy zanurzano w łoju lub wosku. A po zapaleniu płomień opalizował pięknie kolorami tęczy.
Już w czasach starożytnych uważano, że roślina ta miała działanie magiczne. Chroniła przed urokami i złymi duchami. Pisał o niej Gaius Plinius Secundus (zwany w Polsce Pliniuszem Starszym) w swojej "Naturalis Historia" - XXXVII tomowej kopalni wiedzy o starożytnym Rzymie.
Dziewanna miała również znaczenie bardziej praktyczne. Używano jej jako hubki, dodawano do ziołowych tytoni a z wysuszonej rośliny robiono knoty do świec. W niektórych rejonach Polski do dziś jest nazywana po prostu - knotem albo knotnicą.
Kwiaty dziewanny używano niegdyś do farbowania włosów na kolor blond, zaś liście wkładano do butów czy onuc. Grube, miękkie i pokryte delikatnym futerkiem dawały ciepło stopom.
Do dziś dziewanny wykorzystywane są w zielarstwie. Olejek z kwiatów i liści można stosować na rany, owrzodzenia, odmrożenia, stłuczenia, siniaki czy inne choroby skóry. Napar ma działanie przeciwbakteryjne i uspokajające.
Z jej pomocą przepowiadano również pogodę. Wyższe, bardziej rozrośnięte dziewanny wróżyły dłuższą i surową zimę. Muszę spojrzeć przez okno... w tym roku dziewanny u mnie na łące nie są zbyt wielkie. Mogę więc nie zbierać chrustu, bo zima będzie łagodna .
Dziewanna podobno była również słowiańską boginią przyrody, wiosny, młodości i łowów. Najprawdopodobniej także patronką małżeństwa. Jan Długosz utożsamiał ją z rzymską boginią Dianą. Nie wiadomo jednak czy istniał jakiś związek miedzy boginią a rośliną. W ogóle o słowiańskiej, przedchrześcijańskiej religii, mitach i podaniach wiemy bardzo niewiele.
O ile o mitologii greckiej, rzymskiej, egipskiej czy celtyckiej znajdziemy sporo informacji i czasem nawet uczymy się o tym w szkole, to mitologia słowiańska zaginęła gdzieś w pomroce dziejów. Z nielicznych informacji jakie zachowały się do naszych czasów wynika, że mogła być ona co najmniej równie barwna jak... te najbardziej znane. Często nie zdajemy sobie sprawy, że niektóre dzisiejsze zwyczaje mają swoje korzenie w starosłowiańskich obrzędach. Jak choćby topienie Marzanny, zapalanie zniczy 1 listopada, puszczanie wianków w Noc Świętojańską czy dzielenie się jajkiem na Wielkanoc.
Niektórzy badacze słowiańskiej mitologii uważają, że Dziewanna i Marzanna to dwie boginie będące w opozycji. Jesienią Marzanna zdobywała władzę nad światem a wiosną, po utopieniu tej pierwszej - Dziewanna.
Badacze historii nie są zgodni od czego pochodzi imię bogini. Dość oczywiste jest wywodzenie go od dziewczęcości czy dziewictwa - Dziewanna nigdy nie miała mieć partnera, podobnie jak Diana. Ale w kronikach Macieja Miechowity czytamy o Dzewannie. Brak jednej litery spowodował, że cześć historyków zaczęło wywodzić etymologię od słowa "drzewo".
U mnie w okolicy takie mikrusy, że Idąc tropem Twoich podejrzeń dochodzę do wniosku, że u mnie.. zimy nie będzie wcale ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzane w jakiejś książce podejrzenia niekoniecznie mogą się sprawdzić. Chociaż patrząc na ostatnie zimy, to może się okazać, że dziewanny niedługo wyginą ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie dziewanny bujne. bardzo lubię dziewanny!
OdpowiedzUsuńA moja dziewanna to DZIEWANNA - urodziła się między kamieniami ścieżki w warzywniaku i ma ze 3 metry co najmniej! - chyba już wszyscy wiecie, gdzie będzie biegun zimna tej zimy ;))
OdpowiedzUsuńUuuuu... to trzeba zbierać chrust i kupować ciepłe... skrapety. Zima będzie ostra :)
UsuńDzięki twojemu spojrzeniu na dziewanne ja tez juz na nią patrzę inaczej ,jest bardziej fascynująca dla mnie niż do tej pory....wyruszam na poszukiwanie dziewanny i jej praktyczne zastosowanie ..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wiele roślin ma swoje nieznane historie, legendy. To co opowiadali kiedyś dziadkowie zaczyna ginąć. czasem tylko ktoś zbierze informacje, wyda jakąś niszowa książkę...
UsuńU mnie dziewanna znalazła swoje miejsce na działeczce, sieje się sama, tyle ze tam , gdzie sama chce, trochę ja muszę temperować, w 2016 marna była - znaczy zima niegroźna będzie, natomiast roślinki na następny rok zapowiadają się dobrze, krępe, przysadziste i rozłożyste, ha ha , nie powiem, jak co!
OdpowiedzUsuń