Pewnego dnia gdzieś w mrokach przedświtu, w zaprzyjaźnionym tabunie koników coś się zaczęło dziać. Jakieś poruszenie... słychać było ciche rżenie, parskania, krótki tętent. Nad ranem wszystko się wyjaśniło...
Uwaga... już jestem. Ale może jeszcze mnie nikt nie zauważył... |
Stoję! Stoję! Dobrze, że mam cztery nogi, może jakoś ustoję... |
Mamo, mamo... w tej trawie coś się poruszyło, daj się schować! |
Nie ma to jak pod opieką mamy i cioci... |
Co tam mama ciągle szuka w tej trawie... nic tu nie ma? |
Nie ma to jak móc wszystko dobrze olać... |
Najbardziej podoba mi się pierwsze, ale każde ma swój urok:) Cudowne zdjęcia i źrebaczek!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki. Pozdrowienia z deszczowego Mazowsza
UsuńWzruszające i zabawne! Pierwsze zdjęcie bardzo klimatyczne... :-)
OdpowiedzUsuńA JA NIE WIEM CZEMU MI SIĘ PODOBA OSTATNIE ...POZDRAWIAM MACIEJOWICE :)TU SŁAWATYCZE
OdpowiedzUsuńAch te nogi :-) i kolory - natura to umie komponować - błękit z zielenią, cudny zestaw, rzeczywiście na ostatnim najciekawiej kontrastują.
OdpowiedzUsuń