Była sobie wierzba. Staruszka... Porosła mchem i przepróchniała od środka. Nikt już nie pamiętał jakie czarty w miej mieszkały. Gruszek na tej wierzbie niestety nie było ale w załomkach kory z biegiem lat pojawiły się inne rośliny. A to psianka a to jakaś paprotka czy trawka. Ostatnio rosła na niej nawet jarzębina. Od lat, wielu lat, często ją odwiedzałem. Była to jedna z moich ulubionych wierzb. Taka pokręcona i z charakterem.
Mam ją utrwaloną na slajdach sprzed... dobrych dwudziestu lat. W otoczeniu tych samych wierzb, tylko... jakby trochę mniejszych.
|
Fotografowałem ją w różnych porach roku i dnia, we mgle i w słońcu. Kilkukrotnie była już bohaterką moich wpisów na blogu:
Jesień idzie... |
Kiedy podszedłem bliżej okazało się, że drzewo przegrało walkę z czasem... |
... samo życie... nie zrealizuje więc kilku fotograficznych planów, które wiązałem z tą wierzbą. Coś odeszło bezpowrotnie...
Pozostaną tylko zdjęcia.
I wspomnienia.
|
To piękna historia, tylko taka smutna. A mówi się, że drzewa umierają stojąc.
OdpowiedzUsuńPiekna, smutna ale naprawde niezwykle piekna.historia
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńhttp://spotkaniazprzyroda.blogspot.com/
Ja także kocham wierzby i smutek ogarnia mnie gdy umierają te,
OdpowiedzUsuńżyjące w mojej okolicy... Fotografie pierwszej klasy!
Pozdrawiam!
"Leśny Matecznik"
drzewostan44.blogspot.com
Piękny Wpis :) coś odeszło ... przyjdzie następne .... w przyrodzie
OdpowiedzUsuńżycie zatoczyło pełny krąg, a Weles pewnie ją odrodzi w innej postaci...
OdpowiedzUsuńJak zwykle. Świat się kończy - powiedział człowiek. Jak codzień - odpowiedział drugi...
UsuńNo nie, te zdjęcia są jak scenografia do mrocznego filmu o czarownicach i smokach! Wspaniałe i piękne drzewa.
OdpowiedzUsuń