Właściwie to wybrałem się nad Wisłę nie na zdjęcia a na spacer z rodziną. Aparat wziąłem tak dla przyzwoitości. No bo jak to tak bez aparatu. Mimo, że był zaledwie koniec kwietnia pogoda była iście letnia. Nie spodziewaliśmy się, że nadejdzie mała złośliwa chmurka i w ciągu kilku minut zmoczy nas całkowicie. Nawet, gdybyśmy chcieli się gdzieś ukryć to i tak nie byłoby gdzie. Dotarcie do stojącego nad brzegiem samochodu trwałoby dłużej niż cała ulewa. Po chwili słońce wyszło znowu i tylko ślady na piasku wskazywały na niedawny deszcz.