Pieniny - piękne góry do których nie mam szczęścia. W jednym roku padła mi karta pamięci i kilkaset zdjęć przeminęło z wiatrem. Nawet specom zajmującym się odzyskiwaniem danych, nie udało się nic uratować. Dobrze, że karta miała wieczystą gwarancję. Wymienili mi w serwisie od ręki, mimo że przyniosłem ją rozprutą przez odzyskiwaczy.
W kolejnym roku, przez trzy tygodnie pobytu pod Trzema Koronami, miałem w sumie trzy pogodne dni. Przez ile dni lało tak, że mogłem jedynie siedzieć lub leżeć i czytać, nawet już nie wspomnę.
Te zdjęcia powstały, gdy rozeszły się na chwilę chmury i wybrałem się o świcie na słowacką stronę. Pół godziny po zrobieniu ostatniego, zachmurzyło się znowu. Gdy wróciłem do Polski zaczęło mżyć. Znaczy wszystko wróciło do normy.
Na razie nie wybieram się w Pieniny. Poczekam trochę. Nie chcę zapeszać...