Kilka lat temu byłem latem na wyspie Wolin. Fotografowałem co się dało, objadałem się pysznymi naleśnikami w Międzywodziu i byczyłem się na zmianę. Jednego dnia zadzwonił ktoś z Ważnego Wydawnictwa z pytaniem o zdjęcia. Skąd - pytam? Wolin między innymi... Na kiedy? Wrzesień? To dobrze. Bo właśnie jestem na Wolinie. Zdążę zrobić, obrobić i wysłać prewki. Wysyłacie listę mejlem? OK, do widzenia.
Jednym z miejsc z listy była Wsteczna Delta Świny. Ba... nie tylko delta ale nawet dokładnie było określone miejsce: widok ze wzgórza Zielonka! To z jednej strony ułatwia sprawę. Wiadomo gdzie dokładnie pojechać. Ale z drugiej utrudnia. Redaktor ustalający listę najczęściej nigdy nie był w tym miejscu. Nie widział jak okolica wygląda. Nieraz mi się zdarzało, że znacznie lepszy efekt dałoby zrobienie zdjęcia z zupełnie innego miejsca. I czasem nawet udawało się mi redaktora przekonać...
Wszedłem więc na wzgórze Zielonka. Widok, zaiste był przedni. Ale trudny do sfotografowania. To co najważniejsze z samej delty ukryte było za drzewami. A wybór miejsc do ustawienia statywu niewielki. Najlepiej byłoby po prawdzie podfrunąć parędziesiąt metrów do góry.
W końcu wykorzystałem ciekawy układ chmur, zrobiłem trochę zdjęć pojedynczych oraz panoramę.
Niestety Wydawcy zdjęcia się nie spodobały. Zostałem więc z panoramą w szufladzie. Ale co się napatrzyłem to moje.