W tym roku przeoczyłem kwitnienie sosen. Wszystko odbyło się tak błyskawicznie... Jednego dnia kwiaty były jeszcze zielone i nierozwinięte. A gdy po tygodniu przyjechałem ponownie... było już po ptakach... znaczy po kwiatach. Wszystkie były uschnięte na wiórki! Jak długo w tym roku kwitły sosny? Dzień? Dwa? Trzy? Nie wiem. Ale takiego roku jeszcze nie przeżyłem. Zawsze to trwało znacznie dłużej.
Sosna jest najczęściej rosnącym drzewem w polskich lasach. Do tego jest wiatropylna. A wiatropylność wymaga ogromnych ilości lekkiego pyłku. Ogromna ilość drzew przemnożona przez ogromną ilość pyłku daje czasem nam... efekt taki jak na zdjęciach jednego z mazurskich jezior. Pyłek wędruje z wiatrem na ogromne odległości. Żółte plamy sosnowego pyłku widywałem nawet w kałużach w ścisłym centrum Warszawy. A tam do najbliższej kwitnącej sosny może być nawet kilkanaście kilometrów. Wyglądały tak, jakby ktoś rozlał żółtą farbę. I takie budziły skojarzenia, sadząc z komentarzy przechodniów. Podobnie zresztą było na Mazurach. Żółta plama przy brzegu spowodowała wręcz przerażenie wśród turystów. Skażenie.. bakterie... wirusy... chemia... Takie słyszałem głosy dookoła!
Trzeba przyznać, że wygląda niesamowicie
OdpowiedzUsuńPrzez pyłki sosen kiedyś mało nie straciłam sąsiadki, która uznała, że złośliwie wysypałam jej czymś podwórko :))))
OdpowiedzUsuńFajne fotki !
Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Pozdrowienia :)
Usuń