Wiosna przyszła z opóźnieniem. Ale za to z całym rozmachem i lipcowymi temperaturami. Wszystko po prostu rośnie, rozwija się i kwitnie w biegu. Jakby przyrodą zaczęła zarządzać jakaś korporacja. Jeszcze tydzień temu nocny przymrozek zważył kwiaty rosnącej pod płotem białej magnolii. Dziś termometr pokazywał ponad 30 stopni! A kwiaty drugiej, później kwitnącej magnolii, chyba nie wytrzymały takiej temperatury. Zszarzały i pomarszczyły się zanim na dobre się rozwinęły.
W lasach zawilce już przekwitają. Większość kwiatów jest już pochylona, gubi płatki. W ciągu zaledwie kilku dni rozwinęły się na drzewach liście i za chwilę na dnie lasu zapanuje ciemność... Trzeba się więc śpieszyć.
A kolejne zawilce ucieszą oko dopiero za rok...
Przegapiłem w tym roku. Nogę staram sę jeszcze oszczędzać i efekt...
OdpowiedzUsuńsuper te ostatki dziekuje
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam w tym roku popodziwiać zawilców. Rzeczywiście, bardzo krótko kwitły w tym roku. Dzięki za te na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńAle to piękne
OdpowiedzUsuńZajrzałam do Ciebie ukradkiem, ale zachwyciły mnie Twoje zdjęcia. Jeżeli pozwolisz, troszkę się rozgoszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapraszam... czuj się jak w domu :)
Usuń