Na niewielkim piaszczystym pagórku, będącym starą wydmą pozostałą z czasów gdy po ustąpieniu lodowca płynęła tędy Wisła, zamieszkał - On. Z wiosną przybrał zieloną barwę i czekał. Zastanawiałem się czy to ten sam, którego sfotografowałem
rok temu z komarem na głowie? Raczej chyba nie. Miejsca były oddalone o jakieś trzysta metrów. Dla jaszczurki to raczej zbyt duża odległość...
W końcu o świcie pewnego dnia przybyła Ona... Brązowa piękność szukająca zielonego faceta.
Trzeba się było wziąć do roboty...!
|
- Hej!!! Tu jestem... |
|
... zobacz jaki ze mnie fajny gość. |
|
- No i olała mnie... poszła sobie po prostu, no... jak to tak? |
|
Nie daję za wygraną! Jeszcze jedno podejście. - Hej!!! Przyjrzyj się... Fajny jestem, nie??? |
|
Buzi??? |
|
Buzi... |
|
Moja ci ona... ! |
|
Chodź... zrobimy sobie jakieś jaja... |
Ależ upolowałeś spotkanie:) piękny reportaż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
seria rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńDzięki Magdo :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Nie wiedziałam, że one tak żółcieją :)
OdpowiedzUsuńKasia
Różne jaszczury różnie... ten akurat był wyjątkowo żółty. W zeszłym roku fotografowałem takiego bardziej zielona niż zielona :)
OdpowiedzUsuńz wielką przyjemnością obejrzałam, świetne, podziwiam cierpliwość!
OdpowiedzUsuńbardzo lubię te mini smoki,mam to szczęście że mam 3 parki w ogrodzie i zaloty oglądam już jakiś czas
OdpowiedzUsuń300 metrów to nie jest nieosiągalna odległość, więc nie można wykluczyć, że to ten sam osobnik. Tutaj przykładowy artykuł na innym gatunku (z rodzaju Lacerta sp.): http://www.podarcis.de/AS/Bibliografie/BIB_3543.pdf
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :)
Dzięki... przypomniałem sobie dawne lata, kiedy jeszcze pracowałem naukowo :) Faktycznie , parę godzin (dni) dreptania i jesteś na nowym miejscu...
Usuń