A na skraju lasu pogoda,
a w tych szparach kurzawa szczerozłota,
jakby Febus pogubił koła.
Bosą stopą brnę przez mokradła,
Inna zieleń wciąż. Inne światła
Błękit jak matka woła.
Kiedym przez las sosnowy szedł,
pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii.
A kiedym w las liściasty wszedł,
to jakbym słyszał śmiech i flet,
jakbym wstąpił do pokoju kobiety.
Konstanty Ildefons Gałczyński
te strofy napisał w Leśniczówce "Pranie"
zaledwie kilometr czy dwa od miejsca gdzie rośnie ten las...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz