Leżałem na trawie i patrzyłem na przepływające nade mną chmury. Niedaleko rosło trochę wiekowych drzew. Dąb jak nic o średnicy metra, sosny pamiętające pewnie powstanie styczniowe, wierzby próchniejące i chylące się powoli ku nieistnieniu...
I kiedy tak przez przymknięte oczy obserwowałem świat (a wygląda wtedy zupełnie inaczej - niedowiarkom polecam film "Zmruż oczy") postanowiłem puścić wodze fantazji, zanurzyć się w świecie z baśni... złapałem więc aparat...
Świetne Robert!
OdpowiedzUsuńDzięki
OdpowiedzUsuń